Horror nie musi zachwycać ambicją fabularną, finezją ujęć, spójnością fabuły ani aktorskim kunsztem. Horror ma straszyć i zapewnić bezmyślną rozrywkę. W tym przypadku twórcom udało się zrealizować produkt bardzo udany technicznie, przyzwoicie zagrany, znakomicie udźwiękowiony, z wartką akcją i w miarę trzymający się kupy, a przy tym z ikrą i przymrużeniem oka. Zaletą filmu jest brak szczegółowych nawiązań do treści "Ringów" i "Klątw", wystarczy obejrzeć i mniej więcej pamiętać oryginały. Wadą - niespójność wobec podstawowych faktów fabularnych znanych z poprzednich produkcji; kaseta zabija nie po siedmiu, a po dwóch dniach (zapewne dla zapewnienia odpowiedniego tempa akcji); z kolei dom Kayako znajduje się w innej części miasta i wygląda inaczej, niż w oryginalnej "Klątwie".
Na początku zapoznajemy się ze sposobami, w jaki działają obydwa upiory (co ciekawe, Sadako uśmierca w sposób opisany w powieści Koji Suzuki, a nie znany z filmów Nakaty) a później dwutorowa akcja szybko splata się w jeden wątek, nadając filmowi nową i całkiem oryginalną jakość. Zgodnie z duchem czasu Sadako wkracza w świat dvd i... więcej nie powiem, żeby nie spoilerować. Japońskie nastolatki rozmawiają wyłącznie o miejskich legendach, morderczej kasecie i nawiedzonym domu, a "Niewinne Dziecię" i "Miłosierna" (jak należy odczytywać imiona Sadako i Kayako) robią swoje, ocierając się miejscami o pastisz i wywołując uśmiech zamierzony przez reżysera. Obowiązkowa pozycja dla miłośników obydwu pań. Obejrzałem z prawdziwą przyjemnością. 9/10
PS. Zamieściłem ten tekst jako recenzję, ale Filmweb nie kwapi się z publikacją :)
Mnie bawiła ta niekonsekwencja z magnetowidami. Na początku profesor mówi, że już przestali używać magnetowidów, a tymczasem później jak tylko musieli obejrzeć kasetę, to dziwnym trafem bez problemów w pomieszczeniu obok znajdował się sprawny magnetowid :-) Ja ten film odebrałem bardziej jako komedię z dodatkiem horroru, nawet swojego rodzaju parodię znanych hitów sprzed lat. Bo przecież tych produkcji kryjących się pod tytułem "Sadako" nie da się niestety oglądać.
Po tytułach z "vs/kontra" nie da się nie spodziewać momentów z przymrożeniem oka. W końcu Freddy vs Jason czy Alien vs Predator są w podobnym stylu. Ja tam się dobrze bawiłam podczas seansu i dziękowałam tworcom za mniej scen z "żabim odgłosem" Kayako. On mnie straszy grrr
Uważam, że atrybutem każdego filmu w tym horroru jest fabuła, ujęcia, spójność i kunszt aktorski. W przypadku horroru te cechy, choć nie zawsze, przyczyniają się do powstania strasznego horroru. Chociaż masz rację, że głównym zadaniem horrorów jest straszenie i jako fan tego gatunku potwierdzam. Ale są też horrory, które z definicji nie są straszne a są dobre. Np. horror typu slasher. Tam chodzi o ukazanie brutalności i litrów krwi. Taka Piła. Horror nie straszny, a nie można powiedzieć, że nie jest to świetny horror.
Nie rozumiem, dlaczego tak wiele osób uważa ten film za zabawny. Ani razu się nie zaśmiałem. Dla mnie bardzo fajnie, że połączyli losy obu bohaterek. Bardzo przyjemnie się kończy jak na horror.
Tylko bez takich. Mydlić innym oczy, że horror nie musi być ambitny, mogą jedynie dyletanci, nic o gatunku nie wiedzący. Nadrób takie filmy, jak "Wstręt", "Symptoms" Larraza, "The Witch" czy nawet pierwszy "Halloween" - dla przykładu - a potem się zastanów, co piszesz. Horror "ma być bezmyślny"? Krew mnie zalewa.