Sam (Patrick Swayze) i Molly (Demi Moore) są szczęśliwą, kochającą się parą. Pewnego wieczoru, w drodze powrotnej z teatru, zostają napadnięci i Sam ginie w walce. Zostaje uwięziony w postaci ducha do czasu, aż wyjaśni się, że jego śmierć nie była przypadkiem. Stara się ostrzec Molly przed grożącym jej niebezpieczeństwem, ale jak się okazuje, nie jest to takie łatwe dla ducha...
Ci którzy oglądali ten film w czasach swojej premiery dzisiaj coraz częściej zaczynają się zastanawiać co ich czeka po śmierci i czy rzeczywiście możliwe jest nawiązanie kontaktu z bliskimi którzy odeszli. Niestety prawa biologii są nieubłagane. Dlatego takie filmy dają nadzieję.
Ukazali w tym filmie to co jest najważniejsze w życiu, a także to co jest dzisiaj spychane na margines, coś, co dla Chrześcijan stanowi fundament. Odświeżyłem sobie dziś ten film i znów głęboko mnie poruszył. Mam po seansie jedno pragnienie - chcę być jeszcze lepszym człowiekiem. Myślę, że mało jest takich filmów...
Niby to tylko 24 lata od produkcji,ale teraz nie produkuja juz takich pieknych filmow.Te dzisiejsze w duzej mierze sa nijakie...